„Zgodnie z nauczaniem Kościoła katolickiego żal za grzechy zajmuje wśród aktów penitenta pierwsze miejsce (KKK 1450). Katechizm Kościoła Katolickiego naucza, że „żal doskonały”, określany jako „żal z miłości”, to żal, który wypływa z miłości do Boga. Taki żal „odpuszcza grzechy powszednie” i „przynosi przebaczenie grzechów śmiertelnych, jeśli zawiera mocne postanowienie przystąpienia do spowiedzi sakramentalnej, gdy tylko będzie to możliwe” (KKK 1452).”
KLUCZ DO BRAM WIECZNOŚCI jest głęboko duchowo przejrzystym i czytelnym opracowaniem z 1937 r. przypomnieniem na obecne czasy, kiedy zbawienie człowieka jest bardzo zagrożone… Treść tej publikacji bardzo przydatna w obliczu lekceważących swoje zbawienie i nieprzygotowanych na zejście z tego świata. Otrzymujący tę wiedzę i świadomość czym jest żal doskonały mogą uratować siebie i wiele dusz ludzkich idących na wieczne zatracenie…
KLUCZ DO BRAM WIECZNOŚCI
WYDAWNICTWO XX. PALLOTYNÓW
Ks. JÓZEF LUKAS P. S. M. KLUCZ DO BRAM WIECZNOŚCI
TŁUMACZYŁ Ks. ALOJZY MAJEWSKI P. S. M.
WYDANIE II, WYDAWNICTWO KSIĘŻY PALLOTYNÓW, WARSZAWA ROK 1937
IMPRIMI POTEST Joannes Maćkowski Provincialis. Varsawiae, 27. II.1936 an.
NIHIL OBSTAT L. Petrzyk V. M. Censor.
Nr. 804 IMPRIMATUR Varsaviae, die 10 Februarii 1936 anni.
Vicarius Generalis St. Gali.
Br. Pągowski. Notarius
Druk. Archidiecezjalna, Warszawa, Krak. Przedm. 71.
PRZEDRUK 2025 – DO UŻYTKU WEWNĘTRZNEGO LEGIONU MAŁYCH RYCERZY MIŁOSIERNEGO SERCA JEZUSOWEGO
SŁOWO WSTĘPNE
Na okrętach znajdują się pasy ratunkowe, dawane pasażerom do kabin z dokładną instrukcją, jak ich używać w razie niebezpieczeństwa lub rozbicia okrętu.
Nasze ciało jest takim okrętem. Dusza w nim dąży do portu wiecznego – do nieba.
I nas spotkać może każdej chwili katastrofa, nieszczęśliwy wypadek, udar serca – nagła śmierć.
Abyś mógł duszę swą uratować od śmierci wiecznej, podaję ci w tej broszurce środek ratunkowy. Nazywam go „Kluczem do bram wieczności„. Tym środkiem jest żal doskonały.
W 6 rozdziałach znajdziesz dokładne pouczenie o żalu doskonałym – na czym on polega, jakie są jego skutki, a przede wszystkim, jak go rozbudzić, jak z niego korzystać. Życzę ci z całego serca, żeby i dla ciebie stał się on „Kluczem do nieba„.
Ks. Alojzy Majewski P.S.M.
I
JEDNEGO TYLKO POTRZEBA
Celem naszego życia jest Bóg. Dlatego musimy dążyć wzwyż – ku Bogu, aby się Jemu podobać i przy Nim kiedyś spocząć na wieki. Nie potrzeba nam bogactw, nie trzeba, aby nas poważano i chwalono, byśmy tu na ziemi zajmowali jakieś wyższe stanowiska. – Nie potrzeba nam nawet zdrowia. Są to wszystko jedynie przyjemne dodatki do życia. Jeżeli je posiadamy, przyjmujmy je od Boga z wdzięcznością, korzystajmy i cieszmy się z nich. Ale nie są nam one potrzebne. Nam potrzeba tylko jednego, abyśmy się dostali do nieba – do Boga. Temu przeznaczeniu naszemu, temu wielkiemu i jedynemu celowi wszystko musi się podporządkować, bo wszystko inne na ziemi wówczas tylko ma sens, gdy nam do tego służy.
Świat dzisiejszy żyje tak, jakby o tej prawdzie całkiem zapomniał. Ludzie tak się zachowują, jakby troska o życie doczesne, o chleb, o utrzymanie była ich jedynym zadaniem, jakby tu na ziemi wiecznie mieli pozostać, a zajęci albo raczej pochłonięci codziennymi, światowymi sprawami, zeszli z drogi głównej i chodzą bocznymi, błędnymi ścieżkami. Rzeczy mało albo nic nie znaczące zasłaniają i zakrywają im to, co jedynie ma wartość.
My inną pójść musimy drogą – nam dążyć trzeba ku wyżynom, do coraz większego upodobnienia się z Bogiem – aż do ostatecznego i zupełnego złączenia się z Nim w niebie. Im bardziej zbliżamy się do końca naszej ziemskiej pielgrzymki, tym więcej powinniśmy dbać o to upodobnienie się do Boga, tym więcej powinny objawiać się w naszych uczynkach przymioty Bożej doskonałości, tym świątobliwsze powinno być nasze życie. Wtenczas postępować będziemy śmiało naprzód, nie zatrzymując się i nic zbaczając z drogi głównej. Życie nasze będzie jednym stałym dążeniem wzwyż. Powoli ustąpi, co w nas słabe, złe i grzeszne, zagoją się rany duszy, znikną i zamrą wady charakteru i złe skłonności. Powoli ukształtuje się w nas człowiek „aby był doskonały i zupełny, któremu na niczym nie schodzi”, jak mówi św. Jakub apostoł (1, 4).
Tu na ziemi nie możemy osiągnąć doskonałości w całej pełni. Stoi temu na przeszkodzie nasza słabość, a przede wszystkim to, że Boga jeszcze nie oglądamy i nie możemy Go całkowicie posiąść. Doskonałym byłby człowiek, gdyby nie popełni żadnego grzechu i według sił i możności czynił dobrze. Ale to możliwe jest tylko za wyjątkową łaską Bożą. Musimy się zadowolić tym, że dążymy do doskonałości. Skoro więc unikaliśmy grzechów dobrowolnych, a według możności i na wpół dobrowolnych, skoro czynimy dobrze, gdy tylko nadarza się sposobność, a nawet stosujemy się do rad ewangelicznych, możemy być pewni, że jesteśmy na dobrej drodze.
Na jedno musimy przy tym ciągle zważać, że źródłem wszelkiej doskonałości jest miłość. Miłość przewyższa wszystkie cnoty, na niej się wszystko opiera. Ona jest podstawą, koroną i pełnią doskonałości.
Św. Paweł taki nam daje w liście do Koryntian opis miłości: „Gdybym mówił językami ludzkimi i anielskimi, a miłości bym nie miał, stałem się jako miedź brząkająca albo cymbał brzmiący. I chociażbym miał proroctwa i wiedziałbym wszystkie tajemnice i wszelką naukę i miałbym wszystką wiarę, tak iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, niczym nie jestem.
I chociażbym wszystkie majętności moje rozdał na żywność ubogich i choćbym wydał ciało moje, tak iżbym gorzał, a miłości bym nie miał, nic mi nie pomoże. Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zajrzy. złości nie wyrządza, nie nadyma się;
Nie jest czci pragnąca, nie szuka swego, nie wzrusza się ku gniewu, nie myśli złego; nie raduje się z niesprawiedliwości, ale się weseli z prawdy wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, wszystkiego się spodziewa, wszystko przetrwa. (I Kor. XIII, 1 – 7).
Wszystko czynić z miłości – to najwyższa doskonałość. Dlatego też najlepszą modlitwą jest ta, która wypływa z miłości.
Miłość jednak posiada szeroką skalę swej jakości. Doskonała jest miłość, jeżeli miłujemy Boga bezinteresownie, tylko dlatego, że jest dobry i dobroć swoją ciągle okazuje. Jest niedoskonałą, jeżeli kochamy Go ze względu na siebie. Nie Bóg jest wówczas na pierwszym miejscu, tylko Jego wszechmoc, dobroć i miłosierdzie i – my sami, o ile Boga potrzebujemy albo Go o co prosimy. Miłość doskonała ma tylko Bogu na myśli szuka i pragnie samego Dawcy. Dobrodziejstwa zaś, które od Boga otrzymujemy, o tyle tylko mają znaczenie, że nakłaniają nas do tej miłości, torują nam do niej drogę.
Miłość doskonała wielką rolę odgrywa w naszym stosunku do Boga. Ona dopiero godna jest majestatu Bożego i najwięcej odpowiada naszej godności osobistej. Przecież i tu na ziemi miłujemy ludzi dobrych dla ich uczciwości i szlachetności. Ich towarzystwo nas pociąga. Czy nie mielibyśmy Boga miłować z tej samej przyczyny?
Cechą miłości jest życzliwość. Osobom ukochanym pragniemy oszczędzić wszelkich przykrości. Dla nich nawet cierpieć jesteśmy gotowi. Współczujemy z nimi. Co ich boli, to i nas boli, co oni nienawidzą, i my nienawidzimy.
Święci byli całkiem przejęci tą miłością. Trapiło ich pragnienie większej chwały Bożej. W czystej miłości Bożej gotowi byli do największych ofiar. Obraza Boża, grzechy, złość ludzka taki, im ból sprawiała, jakby im samym została wyrządzona.
Tak też i w nas będzie się objawiała doskonała miłość. Dlatego właśnie modlimy się, aby Bóg był od wszystkich miłowany i czczony, aby Jego wola stała się tak na ziemi, jako i w niebie.
Miłość doskonała, to wielka rzecz! Ks. Skupoli odważa się wypowiedzieć o niej takie zdanie: „Jeden grosz ofiarowany ubogim w intencji podobania się Bogu, milszy Mu jest, niż wyrzeczenie się wszystkich dóbr, choćby największych, jeżeli się to dzieje w intencji innej, nawet w intencji zapewnienia sobie nieba, co przecież jest rzeczą nie tylko dobrą, ale wszelkiego pożądania godną”.
Widzimy więc, jak wysoko teologowie cenią miłość. Dlatego też jedna szczególnie myśl powinna kierować życiem naszym: podobać się Bogu, szerzyć Jego chwałę i pełnić Jego wolę – i to przede wszystkim z tej pobudki, że Go miłujemy jako najwyższe dobro. „Nie potrzebujemy się nigdy obawiać”, tak pisze pewien biskup w pierwszych wiekach chrześcijańskich, „abyśmy miłowali Boga za wiele, obawiajmy się raczej. abyśmy Go nie miłowali za mało”. Kto Boga kocha, ten postępuje krokiem olbrzyma na drodze do nieba.
II
NIE MOŻNA DWOM PANOM SŁUŻYĆ
Niestety, świat, jak już wspomniałem, idzie innymi drogami, a gdybyśmy mogli zajrzeć do serc ludzkich, spostrzeglibyśmy u wielu, u bardzo wielu, zupełny brak miłości Bożej. Smutny to obraz! Narody od wieków chrześcijańskie odwracają się od Boga. Nienawiść do Boga doszła w Rosji do ostatecznych granic; w Meksyku walka z Kościołem nie ustaje, w Niemczech rozpoczyna się prześladowanie chrześcijan jak za pogańskich cesarzy – Nerona i Dioklecjana. Tajemne, ukryte siły pracują wszędzie nad oderwaniem serc od Boga.
Tam, gdzie noc niewiary zapadła, nie ma już miłości Bożej.
Ale również i tam, gdzie wiara jeszcze nie zamarła, spostrzegamy wielki brak prawdziwej miłości Bożej. Są katolicy wierzący, ale w ich sercu i życiu nie zajmuje Bóg tego miejsca, które Mu się należy jako Panu i Stwórcy. Bóg stał się dla nich obojętny. Nie nienawidzą Go, ale też i nie miłują. Modlą się czasem do Niego. W ukryciu i w zaciszu ich serca tli jeszcze iskierka miłości Bożej. Ale ta miłość jest niezdolna do ofiar. W chwilach ciężkich, gdy trzeba własną wolę podporządkować woli Bożej, gdy trzeba koniecznie żyć według przykazań Bożych, wiara ich załamu je się, a miłość zamiera.
Są i tacy, a liczba ich jest bardzo wielka, którzy mają najszczerszą wolę. Kochają Boga i chcieliby w każdym położeniu pełnić Jego wolę. Ale ich miłość jest chwiejna i niestała. Można ich przyrównać do Izraelitów na puszczy, którzy zapragnęli wrócić do Egiptu, gdy im się manna sprzykrzyła, albo do małżonków, którzy sobie przy ołtarzu ślubowali wierność, ale nie dotrzymują słowa. Miłują oni Boga, ale nie ponad wszystko. Ich życie jest ciągłym wahaniem się. Niezdecydowani, ciągle wybierają pomiędzy Bogiem a światem. W chwilach pobożnego uniesienia mają wzniosłe porywy, chcieliby odważnie dążyć naprzód i całkiem oddać się Bogu, ale gdy zapał minie, cofają się i upadają. Ich serce jest rozdwojone. Chcieliby służyć Bogu, ale też nie zrywać przy tym ze światem. Chcą się dostać do nieba i traktują to na serio, ale nie wiedzą, że w ich postępowaniu istnieje wielka sprzeczność. Pan Jezus przecież wyraźnie powiedział, że nie można dwom panom służyć.
Są wreszcie tacy, którzy miłują Boga z głębi serca. Oni całkiem oddali się Bogu. Ich myśli, pragnienia, uczynki należą do Niego. We wszystkim widzą wolę Bożą i ze wszystkim się zgadzają. Bóg może im odmówić swej pociechy, może na nich zesłać utrapienie, cierpienia, choroby, oni wszystko przyjmują z Jego ręki. Nie narzekają i nie szemrają. Miłość ich do Boga nie opiera się na dobrodziejstwach Bożych, na zadowoleniu albo słodyczach, jakich doznają w służbie Bożej, przeciwnie, doświadczenie, prześladowania, krzyże jeszcze podniecają ogień miłości w ich sercu. Na żaden sposób nie chcieliby Boga obrazić grzechem. W tym celu czynią wszystko, co im wiara zaleca, modlą się, uczęszczają na nabożeństwa, przystępują często do sakramentów świętych, gotowi są cierpieć i umrzeć dla Chrystusa! To są prawdziwe dzieci Boże. Można je znaleźć w szeregach dusz, Bogu poświęconych, w klasztorach, stowarzyszeniach i związkach kościelnych, a także w ubogich chatach albo w bogatych komnatach pałaców.
* * *
Jakie jest nastawienie tych dusz do Boga?
Nie będziemy się dziwili, że dusze obojętne, chwiejne i niestałe łatwo popadają w grzechy, a co gorsze, że utrata łaski Bożej nie bardzo je niepokoi. Grzechy powszednie lekceważą sobie, a gdy chodzi o grzechy ciężkie, to nie śpieszą się, aby się jak najprędzej pojednać z Bogiem. Inaczej jest z duszami gorliwymi, miłującymi Boga z całego serca. Takie dusze, jak wiemy, w żaden sposób nie chcą obrazić Boga. A jednak, dopóki przebywamy na ziemi, wszyscy narażeni jesteśmy na upadki, choćby wola nasza była najszczersza. I sprawiedliwy, jak mówi Pismo święte, upada codziennie. Oczywiście Pismo święte nie ma tu na myśli grzechów ciężkich. Ale jak to łatwo z lekkich przewinień popaść w ciężkie – nie ze złości i z otwartego buntu przeciw Bogu, ale z powodu słabości naszej upadłej natury. Początkowo jest to pewne zaniedbywanie się w ćwiczeniach pobożnych, niechęć do przezwyciężenia się, obojętność wobec natchnień Bożych. Powoli następuje zmiana, budzą się złe skłonności, brak łaski. Boskiej, a szatan śpieszy, by z takiej chwili skorzystać. Dusza nie czuje, że zbacza z drogi gorliwości i traci dawniejszą delikatność sumienia. Można do niej zastosować słowa, które anioł w objawieniu św. Jana wypowiada do gminy w Efezie i w Laodycei: „Ale mam przeciw tobie, żeś miłość twoją pierwszą opuścił” (Obj. 2, 4) i to, co czytamy w rozdziale trzecim: „Bodajbyś był zimny, albo gorący. Ale i żeś letni, a ani zimny, ani gorący, pocznę cię wyrzucać z ust moich” (Obj. 3, 15, 16).
Letniość i oziębłość to stan niebezpieczny. Zwykle wiedzie on do upadku – na sam przód do małych niewierności, a potem do grzechu. Słusznie mówi pewien pisarz średniowieczny: „Skoro Bóg wypluje z ust człowieka, szatan otwiera paszczękę swoją, aby go pożarł”. I tak się dzieje, że ludzie dobrzy, miłujący Boga, przekraczają granicę, która dzieli grzech lekki od grzechu ciężkiego i pewnego dnia z przerażeniem muszą się przyznać, że popełnili grzech ciężki. Świadomość takiego stanu duszy działa na ludzi pobożnych okropnie. Ogarnia ich niepokój, sumienie czyni im wyrzuty, zdaje im się, że stracili wszystko – czystość, spokój, radość duszy. Chcieliby się ukryć przed Bogiem, jak pierwsi nasi rodzice w raju.
III
ŻAL DOSKONAŁY
Kto kocha Boga, nie może długo żyć w słanie grzechu ciężkiego. Żywiołowo budzi się w nim pragnienie pojednania się z Bogiem. Ale nie zawsze można się zaraz spowiadać. Oprócz tego można się znaleźć w warunkach, kiedy pozbycie się grzechu jest konieczne i natychmiast potrzebne, jakby to było dobrze, gdyby istniał sposób uwolnienia się z grzechu bez spowiedzi – zaraz? Czy to możliwe? Owszem. Jest na to sposób. A środkiem – tym jest – żal doskonały. Musimy się nad tym trochę dokładniej zastanowić.
– Co to jest żal doskonały?
Czy wtedy mam żal doskonały, gdy cala moja osoba przejęta jest bólem, gdy wzruszony jestem do łez? Niektórzy tuk myślą, Uczucia jednak nie są żalem. One mogą mu towarzyszyć, są poniekąd objawem i dowodem szczerości i głębokości żalu. Ale nie należą do istoty żalu. Żal jest aktem woli i rozumu. Obraziłem majestat Boży, byłem niewdzięczny, niewierny wobec Boga, czekają mnie kary za grzechy. Boże, przebacz mi, daruj mi moje winy, już więcej tego nie uczynię, pragnę się poprawić. To są podstawowe myśli żalu. Nic trudno je wzbudzić. Tymczasem powstawanie uczuć jest zjawiskiem przeważnie niezależnym od naszej woli. Nie możemy ich wywoływać sztucznie albo zmuszać się do tego. Dlatego mniej albo więcej świadome uczucie żalu nie jest dla przeproszenia Boga konieczne.
Żal podobnie jak miłość może być doskonały i niedoskonały. Pomiędzy żalem doskonałym, a niedoskonałym istnieje pewna różnica, tak jak między doskonałą, a niedoskonałą miłością.
Jeżeli żałujemy, że utraciliśmy Boga, że pozbawiliśmy się opieki Bożej i zasłużyliśmy na karę, to żal nasz jest niedoskonały. Mamy wtedy na myśli siebie, a nie Boga. Nie żałujemy, że obraziliśmy Boga, tylko że przez grzech sobie wyrządziliśmy szkodę. Chodzi nam o nasze dobro, a nie o chwałę Bożą. Życzymy sobie dobrze i nasze dobro przede wszystkim mamy na myśli. Grzech martwi nas jedynie z tego powodu, że nam grozi kara, a nie dlatego, że Boga miłujemy i Jego cześć nam leży na sercu.
Żal jest doskonały, gdy głównie Boga mamy na myśli. Grzech ubliża Bogu, który jest nieskończenie dobry. Żałujemy, bo On jest godzien wszelkiej miłości. Choćbyśmy bowiem nic o Bogu nie wiedzieli i nie posiadali żadnych objawień, to jednak Bóg jest sam w sobie godny uwielbienia i miłości – tak jak wiele gwiazd na niebie błyszczy w swej piękności i świeci, choć żadne oko ludzkie ich nie widzi. Ale Bóg w swej nieskończonej dobroci nie zostawił nas samych, lecz zbliżył się do nas, obsypuje nas codziennie dobrodziejstwami i przygotował nam wieczne życie i szczęście w niebie. Żałujemy więc dlatego, że pomimo tej Jego dobroci byliśmy niewdzięczni, a nawet obraziliśmy Go ciężko.
Żal doskonały nie wyklucza jednak uwzględnienia naszego własnego dobra, podobnie jak nie zabrania nam tego i miłość doskonała. Możemy bowiem miłować Boga i dlatego, że jest źródłem naszego szczęścia, że nam dobrze czyni i chce nas uszczęśliwić na wieki. Miłość jednak nie przestaje dlatego być doskonałą, traci jedynie na wartości. Podobnie i żal doskonały traci, jeżeli przyłączy się do niego myśl, dotycząca nas samych. Zresztą nie możemy się wyrzec tu na ziemi wszelkiej myśli o sobie. Dbać musimy tylko o to, żeby te myśli nie zajmowały w naszym sercu pierwszego miejsca. Piękne przykłady żalu doskonałego daje nam Pismo święte.
Maria Magdalena klęczy u stóp Jezusa. Nie mówi nic. Pan Jezus jednak czyta w jej sercu, wie, co ona myśli i czuje, widzi, że brzydzi się swymi grzechami i je opłakuje. Magdalena żałuje, bo na pewno usłyszała z ust Zbawiciela, jakie kary czekają grzesznika. Ale o wiele więcej żałuje dlatego, że poznała wielką Jego dobroć. że Pan Jezus był taki miły, łagodny i miłosierny. To stało się powodem jej głębokiego żalu. Wierny to na pewno, bo Pan Jezus wyraźnie zaznaczył, gdy jej darował wszystkie winy: „Odpuszczają się jej wiele grzechów, iż wielce umiłowała”. (Łuk. 7, 46)
Piotr zdradził haniebnie swego mistrza, pomimo że tak niedawno zapewniał Go o swej wierności. Ale gdy Jezus spojrzał na niego, opamiętał się – wyszedł i płakał rzewnie. Płakał na pewno nic dlatego, że się skompromitował wobec współbraci, że utraci stanowisko, że zostanie wykluczony z grona apostołów – on żałował, bo go bolało, że swego Mistrza, cło którego tak bardzo był przywiązany, którego z głębi serca kochał, który zawsze był dla niego taki dobry, względny, serdeczny, tak ciężko obraził !… Jego żal – był doskonały.
Nic jesteśmy tak bliscy Jezusowi jak św. Piotr. Nie patrzymy na Jezusa tak jak on, własnymi oczami. Nie doznaliśmy od Jezusa tyle łask i dobroci, co on. Nie odczuwamy też majestatu i czaru osobowości Chrystusowej w tym stopniu, co Maria Magdalena.
Każdy z nas jednak zaznał w swym życiu tyle dobroci i miłości Bożej, że przy dobrej woli, nie będzie mu trudno wzbudzić żalu doskonałego, tzn. żałować z czystej miłości Bożej: Bóg umiłował nas wpierw… Umiłował nas wieczną miłością., Dla nas zesłał najmilszego Syna Swego, który się stał człowiekiem z miłości ku nam i pozostaje wśród nas pod postacią chleba, ukryty w Najśw. Sakramencie Ołtarza. Dlaczego? – Dla miłości. Miłujmy Go także czystą miłością, a jeżeli przepraszamy Stwórcę, to źródłem naszego żalu niech będzie także czysta miłość!
IV
CZY KONIECZNIE POTZEBNY JEST ŻAL DOSKONAŁY?
– Czy koniecznie potrzebny jest żal doskonały?
– Czy nie wystarczy żal niedoskonały?
I żal niedoskonały ma wielkie znaczenie. On jest znakiem naszej dobrej woli i wystarczy nawet, gdy się spowiadamy, bo gdy się z nim łączy laska sakramentalna, odpuszcza nam Pan Bóg grzechy.
Żal doskonały ma jednak o wiele większe znaczenie. Działa on bezpośrednio i natychmiast jedna nas z Bogiem. Sprawiedliwym pomnaża łaskę p o ś w i ę c a j ą c ą, odpuszcza grzechy, względnie i kary za grzechy – grzesznika oczyszcza nawet z grzechów ciężkich.
Dzieje się to – trzeba o tym pamiętać – nie tylko w razie niebezpieczeństwa życia, ale zawsze w każdym wypadku.
Jest to oczywiście cud nieskończonej dobroci i miłosierdzia Bożego. Grzesznik unika kary wiecznej, staje się dzieckiem Bożym i odzyskuje wszystkie prawa. Bóg przywraca mu dawniejsze zasługi i może on znowu spełniać uczynki nadnaturalne, które mu zapewniają zasługę wieczną. Niebo jest mu zapewnione. Dzieje się to, co się działo z dobrym łotrem, gdy Pan Jezus do niego powiedział: „Dziś jeszcze będziesz ze mną w raju„.
Nie można wątpić, że istotnie żal doskonały w duszy człowieka powoduje taką zmianę. Sobór trydencki wyraźnie orzekł: „Żal doskonały – żal z miłości Bożej usprawiedliwia człowieka i pojednywa go z Bogiem już przed przyjęciem sakramentu pokuty”.
Sobór opiera się przy tym na Piśmie świętym. Bóg stale wzywa nas do pokuty, zachęca, prosi wprost, abyśmy do Niego wrócili. To znaczy, że Stwórca czeka na nas i gotów jest w każdej chwili nas przyjąć: „Nawróćcie się do Mnie„. mówi Pan Zastępów, „a nawrócę się do was” (Zach. 1, 3). „Ty tedy, synu człowieczy, mów do synów ludu twego… niezbożność niezbożnego nie zaszkodzi mu, któregokolwiek dnia nawróci się od niezbożności swej.” (Ezech. 33, 12). „Wszystkie grzechy jego, którymi grzeszył, nie będą mu poczytane” (Ezech. 33, 16).
Jeżeli te słowa mają mieć należyty sens, to muszą odnosić się także do żalu doskonałego. W przeciwnym razie wszyscy, którzy nie mają – jak my – możności przyjmowania sakramentów świętych, nie mogliby się zbawić. W takim razie musielibyśmy wprost wątpić, że Bóg jest naszym ojcem. gdyby tym wszystkim, którzy nie należą do Kościoła katolickiego, odebrana była wszelka możliwość powrotu do Boga.
Tak nie jest. Słowa Pisma świętego trzeba brać dosłownie i pozostawić im taki sens, takie znaczenie, jakie im przysługuje. Rzecz tedy jasna. Jeżeli wszystkim ludziom dana jest możność pojednania się z Bogiem przez żal doskonały, to tym bardziej my, dzieci Kościoła świętego, mamy do tego prawo.
Oprócz tego Pismo święte bardzo dobitnie zwraca uwagę na to, że z miłością Bożą ściśle złączone jest pojednanie z Bogiem. Marii Magdalenie ze względu na jej miłość darował Pan Jezus wszystkie grzechy i pozwolił jej zbliżyć się do siebie, całować swoje nogi i głowę namaścić olejkiem. Gdzie jest miłość, tam jest też i przyjaźń. Sprzeciwiałoby się bowiem to naszym pojęciom o miłości, gdyby nie było wzajemnych uczuć przyjaźni, gdyby ktoś wobec szczerej miłości drugiego okazał się obojętnym, upornym i nieprzystępnym. Bóg jest miłością. On nas nie odrzuci, lecz przyjmie nas i darzyć nas będzie większą miłością, niż na to zasługujemy. Miłować może jednak Bóg tylko duszę, która jest w stanie łaski poświęcającej. Musi jej więc nasamprzód przywrócić ten stan łaski. To znaczy, że dusza winna uzyskać odpuszczenie grzechów. „Kto mnie miłuje, tego też Ojciec mój umiłuje, i ja go miłuję, i przyjdziemy do niego, i mieszkanie u niego uczynimy” (Jan 14, 23).
Żal doskonały nie zwalnia jednak od obowiązku wyznania grzechów ciężkich w sakramencie pokuty. Postanowienie wyspowiadania się, gdy tylko nadarzy się sposobność, musi mu zawsze towarzyszyć. W przeciwnym razie trzeba przypuszczać, że żal nie jest szczery. Można by również wątpić o szczerości żalu, gdyby ktoś myślał: „Jeżeli tak łatwo uzyskać odpuszczenie grzechów, to nie potrzeba się ich tak bardzo obawiać, a częsta spowiedź również jest zbyteczna”. Trudno przypuszczać, aby ktoś w takim usposobieniu posiadał żal doskonały. Bez stanowczej chęci poprawy o prawdziwym żalu mowy być nie może. Bóg zna serce ludzkie i wszystkie jego poruszenia, a żal doskonały widzi tylko tam, gdzie jest szczera miłość Boża. Bóg nie zadowala się też słowami i uczuciami. On pragnie czynów.
Żalu doskonałego nie można dość wysoko cenić. Ma on wielkie znaczenie dla tych, którzy pragną żyć w łasce Bożej, a przy tym są słabi i ułomni. Rozpacz musiałaby ich ogarnąć, gdyby nie mieli pewności, że Bóg daruje nam winy i przyjmie ich znowu za dzieci swoje, gdy uklękną i wzbudzą akt żalu doskonałego.
Bogu dzięki! radością naszą i ratunkiem jest żal doskonały. A jeżeli tak przy każdej sposobności Boga przebłagamy, wówczas na pewno użyczy On nam tej łaski, że w końcu już nigdy grzechem, a przynajmniej grzechem ciężkim, obrażać Go nie będziemy.
V
JAK WZBUDZIĆ ŻAL DOSKONAŁY?
Zapewne z pociechą serca przeczytałeś to wszystko, co dotychczas powiedziałem o żalu doskonałym. „Wobec tego” – pomyślisz sobie – „nie potrzebuję się już tak obawiać. Niech przyjdzie, co chce. W każdej chwili mogę się uwolnić od grzechu„. Ale widzę, że masz jeszcze pewne wątpliwości. Obawiasz się, czy też rzeczywiście potrafisz wzbudzić prawdziwy doskonały żal? – To święci tak się modlili. Oni kochali Boga z całego serca. Ale ja – czy jestem zdolny do tego?
Rozumiem twoje obawy. Ale nie trzeba widzieć trudności tam, gdzie ich właściwie nie ma.
Wiemy, że Bóg wszystkich ludzi powołał do szczęśliwości wiecznej i że Chrystus za wszystkich umarł na krzyżu. Powiedziałem już, że ci wszyscy, którzy żyli przed przyjściem Zbawiciela, nie posiadali innego środka zbawienia, jak tylko żal doskonały. Podobnie wszystkie miliony i miliardy ludzi, żyjących poza Kościołem po narodzeniu Chrystusa, mogą się zbawić tylko przez żal doskonały. Możemy się jednak spodziewać, że wielu z nich, może bardzo wielu, znajduje się w niebie. Jeżeli Pan Bóg zadowolił się i zadowala ich żalem, to możemy się pocieszać, że i nas przyjmie do siebie, gdy posiadać będziemy szczerą wolę przeproszenia Go, o ile nasze słabe siły okażą się do tego zdolne.
Głównie musimy uważać, aby powodem żalu była miłość Boga, a nie miłość własna ani też obawa przed karą. Obojętną zupełnie jest rzeczą, jakimi uczuciami żal wyrażamy, albo ile czasu poświęcamy na wzbudzenie żalu. Oczywiście więcej znaczy u Boga żal wielki, z głębi pobożnego serca płynący. Ale żal doskonały ma swoje odcienie i stopnie, z których każdy wystarczy, aby duszę pojednać z Bogiem. Oprócz tego wyrzeczenie się grzechu musi być szczere, a postanowienie poprawy stanowcze.
Nie jest jednak potrzebne, abyśmy za grzechy nasze żałowali albo pokutowali jak Maria Magdalena, jak św. Łotr, św. Hieronim i inni. Wystarczy i mniejszy stopień żalu, ale doskonałego, pochodzącego z miłości Bożej.
– Jak tedy należy wzbudzić żal doskonały?
W swojej książeczce do nabożeństwa znajdziesz na pewno formułę żalu doskonałego. Ale nie wiem, czy te obce słowa, które już od dawna odmawiasz, trafiają należycie do twego serca. Bardzo łatwo można się do nich przyzwyczaić, a wtenczas odmawia się je mechanicznie, z przyzwyczajenia nie przejmując się zbytnie ich treścią. Dlatego radzę ci zarezerwować sobie od czasu do czasu kwadrans albo półgodziny, aby z Bogiem porozmawiać – tak prosto, szczerze, od serca. Jeżeli masz dobrą wolę, to na pewno dobrze to uczynisz.
Uklęknij i przedstaw sobie żywo, że widzisz Boga przed sobą. Odmawiaj na wstępie modlitwę, którą nam dał sam Syn Boży: „Ojcze nasz, któryś jest w niebie”, wzbudź akt wiary, a potem zastanów się spokojnie, co Bóg dla ciebie, nędznego człowieka, uczynił. Bóg dał ci życie i co dzień na nowo ci je daje, abyś Mu służył. A cóż ty uczyniłeś? Dał ci oczy, abyś widział, a ty używałeś ich do rzeczy grzesznych, czytając złe książki i przyglądając się lekkomyślnie rzeczom i osobom dla ciebie niebezpiecznym.
Dał ci język do mówienia, a ty tak często wymawiasz słowa nieroztropne, złośliwe – grzeszne.
Dał ci ręce do pracy, a cóż ty uczyniłeś? Ile grzesznych uczynków popełniłeś!
Dał ci nogi, a ty nie wstydziłeś się -chodzić drogami grzechu i występku.
Dal ci rozum, ten dar największy, abyś Go poznał i uwielbiał, a jakie byty twoje myśli, pragnienia i zamiary?
Uczynił cię przez chrzest święty dzieckiem swoim i obdarzył cię niewinnością, a ty poplamiłeś grzechami szatę godową i wyrzekłeś się dziedzictwa swego za marną uciechę!
Tyle razy darował ci już Bóg grzechy, tyle już razy Mu obiecałeś poprawę, a zawsze na nowo powracałeś do tych samych grzechów!
Pomimo to Bóg nic odmówił ci swej opieki. Nie opuścił cię w twoich potrzebach, owszem, darzył cię jeszcze ojcowską miłością i obsypał dobrodziejstwami. Jakżeś się Jemu odwdzięczył?
Jeżeli to wszystko będziesz pobożnie rozpamiętywał prosząc Boga pokornie o żal za grzechy, czy tak trudno będzie Boga miłować, przeprosić Go i powiedzieć podobnie jak syn marnotrawny, powracający do ojca: „Ojcze, zgrzeszyłem wobec nieba i wobec Ciebie! Nie jestem godzien nazwać się dzieckiem Twoim”, albo: „O mój Jezu, kochani Cię nade wszystko. Już nigdy nie chcę grzeszyć. Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu”.
Bądź pewny, że to jest żal doskonały. Innym razem weź krzyż do ręki. Spoglądaj na Jezusa ukrzyżowanego, ucałuj Jego rany Najświętsze i posłuchaj, co On ci powie, jakie skargi i prośby wypowiedzą Jego usta skrwawione, umęczone.
– Dziecko moje, czemu Mnie nie kochasz, czemu Mnie jeszcze obrażasz i zadajesz ból sercu Memu?
Całe moje ciało pokryte jest ranami, policz je wszystkie. Pozwoliłem się bić i kaleczyć za twoje grzechy.
Ręce moje i nogi przybili kaci strasznymi gwoźdźmi do drzewa krzyżowego. Pozwoliłem im na to, bo kochałem ciebie i chciałem zbawić twą duszę.
Głowa moja dźwiga straszną koronę cierniową, noszę ją chętnie dla ciebie. Oczy moje krwią są zalane, twarz plwocinami pokryta, znieważana i zniekształcona. Chciałem przez to zmazać grzechy twoje i za nic cierpieć.
Całe ciało moje zostało rozdarte strasznymi biczami, bo grzechy twoje chciałem odczuć na swoim ciele.
Rozważając to wszystko na pewno odczujesz potrzebę przebłagania Jezusa, a jeżeli do tego jeszcze dodasz słowa: o mój Jezu, kocham Cię! – O mój Jezu, miłosierdzia! – Żałuję serdecznie, że byłem taki niewdzięczny! – Już nigdy nie chcę Cię obrazić! – to na pewno masz żal doskonały.
Nie trzeba też wiele czasu, aby pobudzić się do żalu. Kto żyje po bożemu, komu zbawienie duszy leży na sercu, kto ma zwyczaj często Boga przepraszać, ten łatwo znajdzie odpowiednie słowa, aby z Bogiem szczerze rozmawiać i Go przeprosić. Własne słowa są zawsze najlepszym wyrazem żalu. Ale Kościół święty pragnie nam to jeszcze ułatwić różnymi krótkimi, strzelistymi modlitwami, które hojnie obdarzył odpustami. Znajdziesz je na końcu tej broszurki. Dobrą jest rzeczą, jeżeli się przyzwyczajamy do takich aktów strzelistych. Ale trzeba dbać o to, żeby serce było głęboko przejęte ich treścią. Odmawiajmy je często.
Żal doskonały, to wielka rzecz, to złoty klucz, otwierający nam niebo. Słusznie powiedział wybitny teolog Francelfin: Gdybym mógł jako kaznodzieja przewędrować wszystkie kraje, mówiłbym przy każdej okazji o miłości doskonałej i o żalu doskonałym.
VI
ŻAL DOSKONAŁY — NASZYM TOWARZYSZEM NA DRODZE ŻYCIA
Wszyscy jesteśmy ułomni i grzeszni. Są jednak pewne różnice. Można bowiem dzielić ludzi – mam tu na myśli tylko katolików – na dwie wielkie grupy: na takich, którzy sobie lekceważą grzech, którzy potrafią żyć w grzechach ciężkich rok i dłużej, i na takich, dla których grzech jest nieznośnym ciężarem, którzy nawet z grzechem powszednim nie chcieliby się udać na spoczynek.
Dla tych ostatnich żal doskonały jest największą pociechą. On daje im spokój sumienia i zapewnia niebo, jak to powyżej obszernie opisałem.
Ale żal doskonały ma jeszcze inne znaczenie. Może on być wielką podporą i pomocą dla tych, którzy dążą wzwyż i pracują gorliwie nad własnym uświęceniem. Dusze takie mają nieraz wielkie trudności w życiu wewnętrznym. Mogą to być doświadczenia, pokusy, wątpliwości różnego rodzaju. Czy nie zezwoliłem na złe myśli? Czy nie obraziłem Boga swoją biernością, obojętnością? Czy jeszcze jestem w stanie łaski poświęcającej? Czy mogę przystąpić do Komunii świętej? – Kto policzy wszystkie tego rodzaju niepewności? Kto zna tajniki serca ludzkiego? Wystarczy czytać uważnie żywoty świętych, aby poznać, jak ciężkie oni nieraz chwile przeżywali i z jakimi trudnościami musieli walczyć. I z nami dzieje się podobnie.
Co czynić w takich wypadkach?
Zajmować się sobą, badać ciągle swoje sumienie, rozbierać myśli, czyny, spowiadać się, ciągle powtarzać te same rzeczy – to nas nie uleczy. Przeciwnie. Pogłębia to tylko niepokój duszy, przynosi zniechęcenie i napełnia duszę smutkiem.
To nie jest droga do celu. Tu żal doskonały jest jedynym środkiem ratunku.
Przypuśćmy, że zapomniałeś wyznać jakiś grzech przy spowiedzi, że nie wiesz na pewno, czy grzech, który miałeś nieszczęście popełnić, jest grzechem ciężkim czy lekkim, czy zezwoliłeś na pokusę, czy nie możesz się zupełnie uspokoić, jeżeli w takich wątpliwościach wzbudzisz żal doskonały, On zgładzi twoje winy. Dlaczego się tedy martwisz? Uklęknij raczej i powiedz Jezusowi ukrzyżowanemu, że Go z całego serca przepraszasz. Nie chciałeś Go przecież nigdy zasmucić. Poproś Go serdecznie, żeby ci twoją niestałość i niewierność darował i przyrzeknij poprawę. Podnieś się potem. Jesteś dzieckiem Bożym. Obojętne jest, czy wina twoja była wielka czy mała.
Pan Jezus nieraz narzekał na brak wiary. Niestety właśnie u ludzi pobożnych można zauważyć, że ich wiara jest wadliwa. Nie wierzą albo wątpią, aby aktem doskonałego żalu można było się uwolnić od różnych utrapień i niepokojów sumienia. A jednak pewne jest, że żal oczyszcza duszę. Największe znaczenie ma żal doskonały w niebiezpieczeństwie życia, albo gdy zgon nastąpi nagle, niespodziewanie — gdy nie ma księdza, albo nie można go już na czas sprowadzić. Trzeba się dziwić, że wielu katolików nic nie wie o błogich skutkach doskonałego żalu i zamiast wzbudzić żal w umierającym, stoją bezradni. Bez wątpienia jest w niebie bardzo wielu ludzi, którzy się w ostatniej chwili zbawili przez żal doskonały. Dlatego pytałem się zawsze, gdy nie zdążyłem zaopatrzyć chorego: „Czy staraliście się przynajmniej odmówić z chorym akt żalu doskonałego? Zwykle otrzymywałem odpowiedź: „Nie, o tym wcale nie myśleliśmy”, albo: „Nie wiedzieliśmy o tym”. „Nic nie wiedzieliśmy”? Czy to nie smutne, że katolicy często nic nie wiedzą o żalu doskonałym – o tym środku ratunku w największym niebezpieczeństwie, które może człowieka spotkać? Ale także rzeczy się dzieją, jeżeli się po ukończeniu szkoły nigdy nie bierze do rąk katechizmu, jeżeli się nie czyta żadnej książki ani czasopisma religijnego, jeżeli do słuchania kazania nie ma się czasu albo chęci. A cóż nam pomogą te wszystkie wiadomości doczesne, te nowiny, wynalazki, sporty, o których się dziś tyle pisze i czyta? Jeden tylko cel mamy przed sobą, a jest nim zbawienie duszy! Ceń tedy bardzo wysoko żal doskonały, a jeżeli widzisz człowieka umierającego, do którego kapłan zdążyć już nic może, wyświadczysz mu największą usługę odmawiając z nim akt żalu doskonałego. Możesz w ten sposób zbawić jego duszę, a on przez cale wieki dziękować ci będzie za pomoc w największej potrzebie życia. Innowiercom można również pomóc w ten sposób, bo dla nich żal doskonały jest jedynym środkiem zbawienia.
Dlatego radzę ci odmawiać często akt żalu doskonałego. Wtenczas zawsze będziesz gotów stanąć przed Bogiem. Nie kładź się nigdy do snu nie dodając do pacierzy wieczornych aktu żalu doskonałego. Kto się do tego przyzwyczai, ten spokojnie może zasnąć na wieki, jeżeli taka będzie wola Boża. Pamiętaj też o żalu, gdy wyjeżdżasz na czas dłuższy, albo udajesz się do pracy. Niejeden już nie powrócił do domu, chociaż wychodząc czuł się dobrze i żadne niebezpieczeństwo mu nie groziło.
Akty miłości i żalu doskonałego są modlitwami najważniejszymi i najwięcej nam potrzebnymi. Tych nigdy opuszczać się nie powinno.
Pewnego razu zaproszono mnie z kazaniem na odpust. Mówiłem o przygotowaniu się na godzinę śmierci i o żalu doskonałym. Zachęcałem słuchaczy, żeby co dzień chociaż wieczorem odmawiali na klęczkach krótki akt żalu doskonałego. Gdy po niejakim czasie znowu przebywałem w tej samej parafii, przystąpiła do mnie kobieta prosząc o Mszę świętą za męża, który umarł w tym tygodniu całkiem niespodziewanie, bez księdza. jedyną jej pociechą było, że od owego kazania każdego wieczora razem odmawiali pacierz, a przy tym zawsze szczególnie pamiętali o żalu doskonałym. Ucieszyłem się z tego bardzo, bo dusza ta na pewno jest zbawiona.
Kochany czytelniku! Może ci Bóg dał tę książeczkę do ręki, żebyś i ty co wieczór wzbudził w sobie żal doskonały. Nie wiemy ani dnia, ani godziny. Musimy zawsze być gotowi. Wiem, że muszę umrzeć, nie wiem jednak kiedy, gdzie i w jaki sposób. Ale to wiem, że jeżeli umrę w grzechu ciężkim, zgubiony będę na wieki… Można sobie jednak niebo zapewnić, bo – kluczem do nieba jest żal doskonały.
VII
AKTY STRZELISTE — MODLITWY
Święte Serce Jezusa, wierzę w Twoją miłość ku mnie!
(300 dni; Płus X 5. VI 1906).
O Serce miłości, w Tobie pokładam całą moją nadzieję. Od mojej słabości obawiam się wszystkiego, ale od Twojej dobroci wszystkiego się spodziewam.
(300 dni; Pius X 30. V 1908).
Serce Jezusa, Które pałasz miłością ku nam w Przenajświętszym Sakramencie Ołtarza, rozpal serca nasze miłością ku Sobie!
(200 dni; Leon XIII 6. II 1899).
Słodkie Serce mojego Jezusa, spraw, niech Cię kocham coraz to więcej!
(300 dni; odpust zupełny raz na miesiąc; Pius IX 26. XI 1876).
Jezu cichy i pokornego Serca, uczyń serce moje według Serca Twego!
(300 dni; Pius X 15. IX 1905).
Święte Serce Jezusa, w Tobie moją ufność pokładam.
(300 Pius X 5. VI 1906).
MODLITWY ODPUSTOWE
Oto upadam na kolana, o dobry i najsłodszy Jezu, przed obliczem Twoim, prosząc i błagając Cię z całą gorącością ducha, na jaką się zdobyć mogę, abyś wpoić raczył w serce moje żywe uczucia wiary, nadziei i miłości oraz prawdziwą za grzechy moje skruchę i mocną wolę do poprawy; podczas gdy z głębokim uczuciem miłości i boleści rozpamiętywam i w duchu oglądam pięć Ran Twoich, mając przed oczyma, co już mówił prorok Dawid o Tobie, o dobry Jezu: przebodli ręce moje i nogi moje, policzyli wszystkie kości moje.
Odpust zupełny, gdy się zmówi tę modlitewkę po Komunii świętej przed wizerunkiem Jezusa Ukrzyżowanego i w intencjach Ojca świętego odmówi 1x Ojcze nasz, 1x Zdrowaś i 1x Chwała Ojcu (Pius X).
Panie Boże mój,
teraz już przyjmuję sposób śmierci, który się Tobie będzie podobał, z wszystkimi jej trwogami, cierpieniami i boleściami, z zupełnym poddaniem i gotowością.
Odpust zupełny na godzinę śmierci, gdy się odmówi tę modlitewkę raz w życiu, po Komunii świętej. Odpust nie zginie, choćby kto wpadł w grzech ciężki, gdy tylko umierający znajduje się w stanie łaski. (Pius X 9. M 1904).
Duszo Chrystusowa, poświęć mię;
Ciało Chrystusowe, zachowaj mię;
Krwi Chrystusowa, napój mię;
Wodo z boku Chrystusowego, obmyj mię;
Męko Chrystusowa. pokrzep mię; o dobry Jezu, wysłuchaj mię;
W Ranach Twoich ukryj mię;
Nie dopuść mi oddalić się od Ciebie;
Od nieprzyjaciela złośliwego broń mię;
W godzinę śmierci wezwij mię
I każ mi przyjść do Siebie,
żebym z świętymi Twymi chwalił Cię
Na wieki wieków. Amen.
300 dni; po Komunii świętej 7 lat, raz na dzień, odpust zupełny raz na miesiąc (Pius IX 9. I 1854).
O Dziewico Maryjo;
nasza Pani Najświętszego Sakramentu, chwało ludu chrześcijańskiego, wesele całego Kościoła i zbawienie świata, módl się za nami i obudź we wszystkich wiernych nabożeństwo do Najświętszej Eucharystii, aby byli godnymi codziennie ją przyjmować.
(Pius X 23. I 1907).
MODLITWA ODPUSTOWA w Rzymie najczęściej odmawiana.
Jezu Chryste, Panie mój! Przejęty najżywszą boleścią z powodu mych grzechów, ofiaruję Ci tę skromną i pokorną modlitwę dla chwały i uwielbienia Twego oraz dla dobra Twojego świętego Kościoła. Uświęć ją i nadaj jej wartość przez łaskę Swoją.
Pragnę w zupełności przejąć się pobożną myślą Ojca świętego, który udzielił tego odpustu dla dobra wiernych. Z wiarą w niezmierzoną dobroć Twoją błagam Cię pokornie o wyplenienie innowierstwa na całej kuli ziemskiej, o utrwalenie pokoju i jednomyślności pomiędzy chrześcijańskimi książętami, aby oni i poddani ich służyli Ci w czystości serca, we wzajemnej miłości i w świętym sposobie myślenia.
Natchnij również naszego Ojca świętego Duchem Świętym, broń go przed prześladowaniami i weź go w obronę Twoją.
O miłościwy Zbawicielu!
Pozwól, przez zasługi Najświętszej Panny Maryi i wszystkich Świętych, abym mógł zaczerpnąć ze skarbu, którym wzbogaciłeś Twój święty Kościół przez, przelanie Krwi Twojej Najświętszej — niechaj dziś dostąpię tego odpustu.
Odpuść mi, o Boże mój, w niezmierzonym miłosierdziu Swoim, karę za grzechy moje, którą w przeciwnym razie musiałbym ponieść w tym albo w przyszłym życiu.
Od tej chwili postanawiam sobie mocno i szczerze wieść przy pomocy łaski Twojej życie czyste i umartwione.
Wedle sił moich pragnę zadośćuczynić sprawiedliwości Twojej, żałować i brzydzić się grzechami, unikać ich jako największego zła, bo nimi obraziłem Ciebie, najmiłościwszego Boga, którego teraz ponad wszystko kocham i kochać pragnę po wszystkie dni życia mojego. Amen.
3 Ojcze nasz… i 3 Zdrowaś Maryjo…
PSALM 129
Z głębokości wołałem ku Tobie, Panie: Panie wysłuchaj głosu mojego.
Niech będą uszy Twoje nakłonione: na głos modlitwy mojej.
Jeśli będziesz uważał nieprawości, Panie: Panie, któż się ostoi!
Albowiem u Ciebie jest ubłaganie: i dla zakonu Twego czekałem cię, Panie.
Czekała dusza moja na słowo Jego: nadzieję miała dusza moja w Panu.
Od straży porannej aż do nocy: niechaj nadzieję ma Izrael w Panu.
Bo u Pana miłosierdzie: i obfite u Niego odkupienie.
A On odkupił Izraela: od wszystkich nieprawości jego.
MODLITWA POKUTNA ŚW. GERTRUDY
Najsłodszy Jezu, Zbawicielu mój, powołaj mnie przed sąd Twój! Niechaj stanę przed trybunałem Twoim! Bądź moim sędzią, a zarazem obrońcą.
Wylicz, Panie, czym stałeś się dla mnie: z jaką miłością myślałeś o mnie: jak drogo mnie odkupiłeś, abym uzyskał, Jezu, odkupienie Twoje.
Przeszedłeś liczne cierpienia, abym ja nie zginął; niosłeś brzemię grzechów moich; umarłeś za mnie, abym ja zmartwychwstał ze śmierci grzechu na żywot wieczny.
Tyle uczyniłeś dla mnie, Panie; przeto teraz, nim wyznani wszystkie grzechy moje, odpuść mi je w obliczu Twoim i Ojca Twego, który jest w niebiesiech.
Bezmierne miłosierdzie Boże, pełne dobroci i litości! Do Ciebie się uciekam, boś Ty całą moją nadzieją. Nigdy nie pogardziłeś nędzarzem, nigdy nie odtrąciłeś od Siebie grzesznika, chociażby najgorszego i najzatwardzialszego. Nikogo, kto się do Ciebie uciekał, nie odepchnąłeś, nigdy nie przeszedłeś mimo strapionego, byś go nie pocieszył. Przychodziłeś z pomocą wszystkim cierpiącym, wspierałeś miłościwie wszystkich, którzy wzywali Imienia Twojego. Ty podnosiłeś poniżonych, uwalniałeś z więzów skrępowanych. Z macierzyńską miłością i litością spoglądałeś na potrzeby wszystkich ludzi. Niezmierzona jest miłość Twoja, nieskończone miłosierdzie Twoje.
Jezu, wysłuchaj mnie grzesznego! Wysłuchaj modlitw moich i przebacz mi grzechy moje. Amen.
MODLITWA O POPRAWĘ ŻYCIA
(Według św. Gertrudy).
U stóp Twoich korzę się, Ojcze miłościwy! Ulituj się nade mną według nieskończonego miłosierdzia Twego. Pociągnij mnie ku Sobie, abym Cię pokochał z całego serca mego, abym szedł za Tobą” naśladował Cię wytrwale, Amen.
O Panie mój! Ja, niegodny grzesznik, wyznaję z największą skruchą, iż często buntowałem się przeciw Twej Boskiej Wszechmocy; grzechami moimi obrażałem niezmierzoną dobroć Twoją. Lecz Ty, o Panie, pomni’ na moją ułomność, ulituj się nade mną i użycz mi łaski, abym pokonał wszystko, co się we mnie nie podoba Tobie i co się sprzeciwia świętej woli Twojej, abym już nigdy od Ciebie nie odstąpił. Amen.
PROŚBA DO CHRYSTUSA PANA
Najsłodszy Jezu, Panie i Boże mój, daj, niechaj odtąd życie moje, uświęcone Krwią Twoją Przenajświętszą, odpowiada godnie woli Twojej. Użycz mi żarliwości ducha, abym tylko to czynił, co Tobie jest miłe. Użycz mi wytrwałości, abym Cię stale i wszędzie naśladował. Tobie, fezu, ofiaruję miłość mojego serca; Ciebie obieram sobie za przewodnika i towarzysza; służbie Twej poświęcam ciało i duszę, bo jestem Twoim, a Ty moim. Amen.