Mam 65 lat. W wieku 25 lat zachorowałam na „Reumatoidalne zapalenie stawów” – dawna nazwa: „gościec stawowy postępujący”. Przez te 40 lat choroba bardzo zniszczyła moje stawy i osłabiła organizm.
W poprzednich latach często chorowałam na anginę lub zapalenie gardła… Teraz to się trochę wyciszyło; staram się dbać o siebie, nie piję napojów czy mleka z lodówki oraz ciepło się ubieram.
Zdarza mi się od czasu do czasu jakieś przeziębienie, ale swoim, domowym sposobem jakoś wracam do zdrowia, np. na ból – płuczę „Septosanem” – zioła, piję herbatę z dzikiej róży i wiele innych sposobów stosuję w ostatnim czasie, nie zarażam się grypą od członków mojej rodziny (mieszkam z córką, zięciem i trzema wnuczkami).
W ostatnich tygodniach na świecie, a teraz w Polsce doświadczamy dynamicznego rozpowszechniania się zarazy tzw. koronawirusa.
Siostra moja mieszkająca w Gdyni przysłała mi SMS-em przepis na lekarstwo na wszelkie bakterie podane przez Matkę Bożą (współczesnemu nam śp. Adamowi Człowiekowi).
Wewnętrznie czułam, że jest to lekarstwo, które ma nas uchronić przed tym koronawirusem.
Rozpisałam nawet na kilku kartkach i rozdałam znajomym jak również dla właścicielki sklepu zielarskiego, gdzie poszłam po zioła.
Od kilku dni czułam, że bierze mnie jakieś przeziębienie: było mi zimno, miałam zachrypnięty głos, bolała mnie głowa, bolało mnie w piersiach, ból w plecach po obu bokach, miałam katar i kichanie, a gorącą głowę. Głowę namaszczałam olejkiem św. o. Pio – głowa stygła, więc zaczęłam się leczyć sprawdzonym dotychczas domowym sposobem, ale nie przynosiło to pożądanego efektu – wręcz przeciwnie – jeszcze bardziej się nasilało. Wtenczas pomyślałam, że jest to coś o wiele gorszego. Nawet nie poszłam na coroczną okolicznościowa adorację przed uroczystością św. Józefa (18.03.), bo nie byłam w stanie, nie mówiąc już o ewentualnym zarażeniu innych.
Nie mając wyjścia – w wigilię św. Józefa, zrobiłam lekarstwo wg przepisu podanego przez Matkę Bożą – wypiłam i położyłam się spać. Gdy wstałam rano na różaniec, czułam się znacznie lepiej: nie leciało mi z nosa, na kichanie też mnie nie brało. Ponownie zrobiłam trzy porcje lekarstwa i ciepłe wypiłam całą szklankę. Jeszcze rano powiedziałam córce, że mi się polepszyło po wypiciu zrobionego lekarstwa. Ona również miała katar i kichała, więc wypiła pół szklanki i o dziwo – po kilku godzinach objawy choroby (katar i kichanie) zaczęły się zmniejszać.
Ja zaś w uroczystość św. Józefa (19.03) czując się dobrze (nie mając objawów kataru i kichania) poszłam do kościoła św. Józefa Oblubieńca NMP na mszę św. (po łacinie na godz. 18:00). Siedziałam w ławce z koleżankami nie mając żadnych oznak choroby (nie bolało mnie gardło ani nie miałam kaszlu).
Po Mszy św. Wiesiu zdziwił się, że jestem w kościele (dzień wcześniej rozmawialiśmy przez telefon, że nie będzie mnie z uwagi na przeziębienie) i opowiedziałam mu, co zaszło.
Pragnę zaznaczyć, że w dalszym ciągu piję 2 razy dziennie po szklance tego lekarstwa, (córka również) i doświadczam, że poprawia się krążenie a przez to nie odczuwam już tak przenikliwego zimna jak miało to miejsce dotychczas, z którym miałam problemy. Dodam jeszcze, że od kilku lat lekarstwo popijam tylko wodą święconą egzorcyzmowaną lub błogosławioną z cudownych miejsc – wierząc, że ta woda chroni mnie od grypy.
Za tę łaskę uzdrowienia i za wszelkie łaski otrzymane: niech Bóg będzie uwielbiony w Maryi Niepokalanej zawsze Dziewicy. Amen.
mr Bożena z Koszalina
PS. Piszę to świadectwo, aby również inni bracia i siostry (w Chrystusie) doznali pomocy i opieki Matki Najświętszej jak ja tego doznałam.
Recepta Matki Bożej na lekarstwo,
“abyście nie bali się żadnej epidemii,
a we wszystkim zaufali Bogu.
Matka Boża: (…) Moje kochane dzieci, Moja troska o was i o wasze dusze jest oznaką Mojego Macierzyństwa. Pamiętajcie jednak, że wypraszam dla was u Mojego Boskiego Syna łaski uzdrowienia dla ciała. Dałam temu wyraz podczas Moich objawień na wielu miejscach, ponieważ dobrze wiem, czego potrzebują Moje dzieci dla umocnienia ich wiary.
Dlatego dzisiaj pragnę wam przekazać lekarstwo, abyście nie bali się żadnej epidemii, a we wszystkim zaufali Bogu.
Przygotujcie następujący napój: suszone owoce głogu zalejcie szklanką gorącej wody. Dodajcie szczyptę imbiru oraz łyżeczkę miodu lipowego. Do tego dodajcie łyżeczkę soku z cytryny oraz łyżeczkę mocnego naparu z lipy. Podgrzejcie, ale tak, aby się cały napój nie zagotował i ciepłe pijcie rano i wieczorem. To was uchroni przed wszelkimi bakteriami.
Dziękuję za wasze modlitwy i posyłam wam ogrom łask z Mojego Serca, które dla was jest schronieniem, tarczą i umocnieniem. Rozważajcie Moje słowa w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.
PS. Jest to przede wszystkim świadectwo osoby, która doświadczyła tej pomocy i która chce o tym świadczyć z wiarą w celu niesienia nadziei oczekującym w tym trudnym czasie bliźnim.
I tylko takie przesłanie towarzyszyło w publikacji tego świadectwa.
Świadectwo z podaną informacją dotyczy lekarstwa ziołowego.
Należy tu podkreślić słowa:
“Moja troska o was i o wasze dusze jest oznaką Mojego Macierzyństwa. Pamiętajcie jednak, że wypraszam dla was u Mojego Boskiego Syna łaski uzdrowienia dla ciała. (…) a we wszystkim zaufali Bogu.
Autor tego tekstu orędzi (warto odnieść się do całości tego przekazu z 8.12.2009 źródło) to nieżyjący śp. Adam Człowiek.
Są dostępne dwie książki wydane już po śmierci autora tekstów:
“Anioł Stróż Polski” i “Oto czynię wszystko nowe”
mające Nihil obstat ks. Abp Andrzeja Dzięgi.