W dniu liturgicznego wspomnienia św. Stanisława Papczyńskiego, założyciela zakonu marianów prezentujemy fragment tekstu mało jeszcze znanej polskiej mistyczki s. Medardy (Zofii Wyskiel 1893-1973). Tekst pochodzi z książki “Przyprowadź mi dusze. Jestem Bogiem Miłości i Miłosierdzia”. Jest to świeża publikacja do użytku wewnetrznego Legionu Małych Rycerzy Miłosiernego Serca Jezusowego. Poniższy fragment pochodzi z rozdziału XII O CZYŚĆCU (1952-53) strona 570-577.
“Widziałam w bardzo wielkiej chwale świętego założyciela zakonu, który ma za zadanie modlić się tylko za dusze w czyśćcu cierpiące. Są to Ojcowie Niepokalanego Poczęcia, biali marianie. Założycielem ich był świątobliwy ojciec Stanisław Papczyński. Widziałam go w wielkiej chwale, bardzo blisko tronu Niepokalanej Dziewicy. Dusza jego jaśniała wielkim blaskiem, a te promienie rozchodziły się jakby w całym wszechświecie. Jego zasługi, które tu [na ziemi] przecierpiał, sprawiły Trójcy Świętej wielką radość i ma ten przywilej w niebie, że idzie z Niepokalaną Dziewicą i hufcami archanielskimi do czyśćca i stamtąd wybawia dusze.
Założyciel Zakonu „Przedziwnej Miłości” czcigodny sługa Boży o. Stanisław od Jezusa i Maryi Papczyński [obecnie już Święty, beatyfikowany w 2007 r. i kanonizowany w 2016 r.] narodził się 18 maja 1631 r., a zmarł 17 września 1701 r. Miejsce jego narodzenia w Polsce, Podegrodzie na Podkarpaciu, w okolicy Starego i Nowego Sącza nad Dunajcem[1]. Pochodził z zubożałej po różnych wojnach rodziny, ale szlacheckiej, herbu własnego, a nie nobilitował się sam jako kapłan, co błędnie opisują niektórzy. Był synem Tomasza i Zofii z Tacikowskich i miał bardzo religijnych rodziców.
Do szkół uczęszczał: parafialnej, norbertańskiej i wyższej jezuickiej w Jarosławiu i Lwowie. Początkowo zdolności mu nie dopisywały, ale gdy udał się z prośbą do Maryi o pomoc, podobnie jak św. Albert Wielki, doktor Kościoła, dominikanin, na podziw nauczycieli i współuczniów okazał się pojętnym, aż zdolnym uczniem.
Z czasem zasłynął z nauki, mądrości i wymowy jako profesor retoryki w zakonie pijarów, do którego był wstąpił 1655 r. Tamże i kapłanem 7 maja 1661 r. został, mimo iż wzbraniał się długo [przed] przyjęciem[2] tej godności i chciał zwykłym być zakonnikiem. Uległ przymuszony posłuszeństwem zakonnym. Słynął jako kaznodzieja, pisarz religijny, poeta i kierownik dusz oraz spowiednik. Znał kilka języków obcych. To też zwrócił na siebie oczy z powodu świątobliwości życia, nie tylko magnatów i książąt polskich, ale i biskupów, i nuncjuszów papieskich, którzy mu sumienia swe powierzali, osobliwie nuncjusz Pignatelli, późniejszy Papież Innocenty XII, który i po wyjeździe do Italii z o. Papczyńskim korespondował. Mile też był o. Stanisław widziany u królów polskich: Jana Kazimierza, a osobliwie u króla Michała I Korybuta i Jana III, których bywał spowiednikiem i teologiem cenionym, a z Janem III odbywał kampanie wojenne na Ukrainie i pod Wiedniem. Pisywał też dla obozowych wojsk pieśni religijne[3], z których niektóre do dziś dnia są śpiewane, jak: „Jezus w Ogrójcu mdlejący”, „Przez czyśćcowe upalenia”, „Boże kocham Cię” i inne. On też jest autorem i „Gorzkich Żali”, które w długi czas po jego śmierci rozszerzali po miastach mieszkający księża misjonarze[4], bo ojca Stanisławowy Zakon po puszczach i wioskach miał swe klasztory na uboczu, wśród biednego ludu polskiego. Wielce ciekawe i płodne to było życie późniejszego patriarchy Wspomożycieli Dusz w Czyśćcu Cierpiących, gdy wystąpił z zakonu pijarskiego na mocy Papieża Klemensa X.
Ojciec Papczyński był wielkim czcicielem Maryi i z największą gorliwością, zapałem głosił Maryję Niepokalaną, bez wszelkiej zmazy poczętą. Tajemnica ta nie była wtedy dogmatem. A również głosił i o Wniebowzięciu Maryi jako pewnik niewątpliwy. To ściągnęło nań zarzuty pijarów pochodzenia niemieckiego i czeskiego, a i niektórych też księży Polaków, którzy go za to jako przesadnego ich zdaniem gorliwca prześladowali. Drugim powodem wystąpienia z pijarskiego zakonu było niezachowanie należyte tamże reguły św. Józefa Kalesantego, które jak sprawiło wiele przykrości założycielowi pijarów, tak i wiernym w zachowaniu ustaw św. Józefa – o. Stanisławowi, który słynął ze ścisłej obserwy zakonnej, przyniosło wiele udręk [i] męki duchowej[5]. Zazdrość także wśród braci nie polskiego pochodzenia z powodu wziętości wśród narodu polskiego tego najwybitniejszego ich członka o. Papczyńskiego sprowadziła nań wiele niekończących się krzywd tak wielkich, że niewinny sługa Boży o mało życia nie stracił. Wywieziony przez czeskich współbraci do Niemiec i w więzieniu zakonnym bardzo ostrym osaczony jako burzyciel pokoju i wichrzyciel w zgromadzeniu o mało życia nie stracił – on, któremu tak bardzo chodziło o pokój Boży, który z dobrego zachowania reguł zakonnych wynika. Oskarżony przed biskupami i generałem pijarów, szkalowany, oczerniony słowy i pismem, co najcierpliwiej znosił [ten] sługa Boży.
Zwróciło to uwagę biskupa krakowskiego Trzebickiego i jego sufragana Oberskiego, a także innych biskupów polskich, którzy o. Papczyńskiego dobrze znali i cenili, i czcili. Na sądzie biskupim wyszła na jaw niewinność sługi Bożego i heroiczna jego cnota. Ogłoszono go niewinnym. Tóż samo uczynił o. generał pijarów[6], ostro karząc prześladowców o. Stanisława od Jezusa i Maryi i grożąc im karami kościelnymi… Że zaś w owym całym pijarskim zakonie zły duch wzniecił niepokój i uniemożliwił życie dobrym zakonnikom, przeto ówczesny Papież uwolnił od ślubów prostych tych kapłanów, którzy chcą wyjść z tego zakonu. Ojciec Paczyński kochał ów zakon, boć nie brakło w nim i wówczas zacnych kapłanów, jak samże o. generał ich o. Koawa. Ale biskupi polscy zapragnęli mieć w swym gronie tak uczonego, świątobliwego, zasłużonego i opromienionego chwałą świętości kapłana. Ofiarowali mu więc różne kanonia, prałatury i infuły biskupie. Mógł o. Papczyński zrobić w Polsce i Kościele duchową karierę. On jednak te wszystkie propozycje odrzucił i życie ubogie, zakonne, pokorne przełożył nad wszystkie dostojeństwa na tym świecie.
Radził się świątobliwych zakonników, co czynić miał po wyjściu, niechętnym zresztą od pijarów. Różne zakony zapraszały go do siebie. Ale choć je bardzo cenił o. Papczyński, nie widział w tym woli Bożej. I tu przyszła mu z pomocą Niepokalana, gdy się modlił przed Jej cudownym obrazem w kościele o.o. Karmelitów na Piasku w Krakowie. Było to 10 grudnia 1670 r., w środę w oktawie Niepokalanego Poczęcia. W zachwycie ujrzał on Maryję w habicie śnieżnej białości, niebieskim paskiem przepasaną i w białym płaszczu, z krzyżem na piersiach i koroną z dziesięciu ziaren za pasem, a jeden z Aniołów trzymał biały biret w rękach swoich. W jednej chwili ujrzał się on ubrany w taki strój i usłyszał odpowiednie Słowa wyrzeczone przez Maryję, które, jak i opis o. Papczyńskiego, przekazał potomności Zakonu Stanisławowego sługa Boży o. Kazimierz od św. Józefa Wyszyński, co w życiorysach drukowanych i do druku przygotowanych wszystko wyczytać każdy może. Wtedy to poleciła Niepokalana o. Stanisławowi założyć zakon pod tytułem Niepokalanego Poczęcia dla wspomożenia dusz w czyśćcu cierpiących i dla misji wśród ludu, określając ustawy, jakimi Wspomożyciele Dusz Czyśćcowych rządzić się mają, co potem o. Stanisław opisał w „Normie życia” swoich i Maryi synów. Z tego powodu, że Niepokalana dała przez o. Stanisława początek Zakonowi Niepokalanego Poczęcia, nazwano zakon ten „Niebiańskim Zakonem”.
Nazywano też Zakon Stanisławowy różnie, a więc: koncepcjonistami, immakulatami, białymi pijarami, wieczernikami, białymi ojcami, pustelnikami Niepokalanej, ale najczęściej z powodu imienia założyciela – stanisławitami, a to najchętniej, że ten cały Zakon, przed zatwierdzeniem go, jak zresztą po wszystkie czasy, był i jest pod protekcją św. Stanisława Biskupa, który wskrzesił Piotrowinę, i że w każdym kościele tego Zakonu był on szczególnie czczony. Dopiero w roku 1871 upowszechniła się nazwa marianów[7] obok stanisławitów zawsze używanej: „Maryani Mulgo Stanislaitan”. Miłą ta nazwa była Zakonowi Niepokalanej, bo przypominała marianom imię ich czcigodnego patriarchy tak, jak Braciom Mniejszym św. Franciszka, gdy ich zwą franciszkanami, czy Braci Kaznodziejów – dominikanami[8].
Jak widzimy, miłość narodu polskiego różne synom Niepokalanej dawała nazwy, dodając jeszcze jedną jedyną jaką zakon ten nazwano: „Zakon Przedziwnej Miłości”, „Zakon Niebiański”, „Anielski Zakon”. Każdy z tych tytułów w historii tego polskiego, przed o.o. zmartwychwstańcami, zakon[u] miał owe usprawiedliwienie. Wychował bowiem wielu świątobliwych zakonników, godnych czci ołtarzy i wsławionych cudami oraz zasłużonych Kościołowi i narodom.
Nim jednak o. Stanisław od Jezusa i Maryi zorganizował ów „Niebiański Zakon Przedziwnej Miłości”, zażył wiele trudów, walk wewnętrznych, niepowodzeń, utrapień, aby zadość i godnie uczynić życzeniu Niepokalanej Inicjatorce założenia Wspomożycieli Dusz Czyśćcowych. Modlił się wiele. Radził się też jako pokorny kapłan świątobliwych mężów i innych zakonów, jak to: o. Augustyna Kordeckiego, prowincjała o.o. paulinów, o. Ligenzy, których upewniony o woli Bożej, by powstał nowy Zakon Niepokalanego Poczęcia, rozpoczął jego fundację, często wspomagany tak przez Maryję w widzeniach, jak i przez ukazujące mu się dusze. O tym wszystkim ciekawi w życiorysie tego patriarchy polskiego doczytać się mogą. Nie brakło jednak [przez] całe życie o. Stanisławowi prześladowań, udręk i zakusów nieprzyjacielskich, by zniszczyć jedyny w świecie Zakon oddany ratowaniu dusz czyśćcowych, jakie szatan wzbudzał przeciw niemu przez ludzi pysznych, zazdrosnych, a nawet i przez niewytrwałych kandydatów, występujących ze Zgromadzenia Stanisławowego. Żalił się czcigodny ojciec na to przed Maryją, a Niepokalana Fundatorka Zakonu odpowiedziała mu: „Twój Zakon nie zginie, bo Mój jest”. Ojciec Papczyński duchem prowadzony[9] widział, jakie w przyszłości jego prawdziwi synowie znosić będą prześladowania i jak zły duch nienawidzący Zakon Niepokalanej będzie pobudzać fałszywych braci tego zgromadzenia do zmiany ustaw, przepisów, habitu i ceremoniału przezeń ustanowionych z rozkazu Niepokalanej, to też wiernych synów swoich ostrzegł przed tym, a nieposłusznym i przewrotnym groził karą niebios, niełaską Maryi i klątwą swoją tym: którzy w przyszłości zechcą odmienić ten Zakon Niepokalanego Poczęcia wspomagający czyśćcowe dusze, pozbawić marianów białego habitu, który na honor i cześć Niepokalanego Jej Poczęcia z woli Maryi wyraźnej nosić się bez odmian zobowiązali lub odmienili w sposób życia pustelniczo-apostolski na inny, przestali odmawiać Officium Defunatorum, cały Różaniec i Godzinki o Niepokalanym Poczęciu oraz surowy sposób życia zakonnego na zeświecczony, swobodny, z paleniem papierosów i używaniem alkoholu zamienili. Różnymi czasy surowo tego zabraniał, aż zbliżając się do grobu, w testamencie swoim, bardzo uroczyście do swoich następców w przyszłości, a bezpośredniemu[10] następcy po sobie, tak pisał: „Strasznym sądem Bożym zobowiązuję o. Joachima od św. Anny, ażeby po mej śmierci żadnych innowacji do Zakonu nie wprowadził, tak co do habitu, tytułu Zakonu czci Bożej Matki, tudzież aby nie wprowadzono używania gorzałki. Niech wie, że jemu i wszystkim jest zakazane, ponieważ ten napój dla tajemnego zmiłowania Bożego jest obcy naszemu zgromadzeniu”.
Poczym[11] zaleca czcigodny patriarcha, że gdyby znaleźli się tacy odmieńcy mariańskiego Zakonu w przyszłości, aby: „Z pomocą Bożą inni kapłani”, synowie jego, ‘Sprzeciwią się temu’. A gdyby tacy odmieńcy nie chcieli odstąpić od swego zamiaru przekształcenia tego białego Zakonu Maryi na czarny, ‘Taki niech nie będzie uważany za mego syna ani za wiernego sługę Najświętszej Dziewicy Bogarodzicy… ściągnąłby na siebie przekleństwo moje i karę niebios niechybną. Podpisuję to ręką bardzo chorą, lecz umysłu najwyższym, jaki od Boga otrzymałem”. „Stanisław od Jezusa i Maryi Zakonu Niepokalanego Poczęcia niegodny prepozyt”. To oświadczenie mariańskiego patriarchy podpisało kilku zakonników obecnych, co pod przysięgą stwierdził o. Cyprian od św. Stanisława, prezydent klasztoru „Wieczerzy Pańskiej” w Górze Kalwarii.
Przepowiednie o. Stanisława Papczyńskiego, że znajdą się w przyszłości tacy – lubo z poza zakonu na szczęście – którzy do odmiany ducha Stanisławickiego całkowicie rękę przyłożą, spełnia się. Zostawili tylko nazwę. Ustaw ojca Stanisława od Jezusa i Maryi nie przyjęli, ale żyli wtedy jeszcze wierni synowie Zakonu Przedziwnej Miłości z o. Bernardem Maryją od Krzyża Pielasińskim na czele, mężem wielkiej świętości życia, którzy zrządzeniem Opatrzności Bożej uratowali od zatraty ducha Stanisławickiego i najdawniejszą zgromadzenia nazwę. I żyją duchowe wierne syny o. Papczyńskiego jako wspomożyciele dusz w czyśćcu cierpiących. Ojcowie stanisławici, bo w tym celu wzbudził ich Bóg i szczęśliwie zachowuje w Janowie Podlaskim nad Bugiem, gdzie ubogo żyjąc, starają się najskrupulatniej zachować przepisy i ducha, i normę życia patriarchy Niebiańskiego Zakonu Niepokalanej, ratując dusze czyśćcowe, dając rekolekcje ludowi, gdzie bywają wezwani, i we dnie i w nocy gotowi spieszyć na ratunek grzesznych ludzi i na modły za umarłe dusze. Ojcowie stanisławici [mówią], że ich klasztory mają być, i powinny, z rozkazu o. Stanisława od Jezusa i Maryi jakby ambasadorami czyśćca na tym świecie, w których żyjący biali synowie Niepokalanej za główny cel istnienia swego mają – pobudzić chrześcijan do ratunku, [aby przerwać] nieznośne męki cierpiących dusz.
Aby o tym nie zapomnieli młodzi stanisławici, przełożony ich kilka razy na dzień przypomina im to w słowach pierwszego ich ojca: „Bracia, módlcie się za umarłych, bowiem nieznośne cierpią męki!”. Ratunek duszy czyśćcowych, któremu w szczególny sposób oddają się o.o. stanisławici za wzorem o. Stanisława od Jezusa i Maryi, odróżnia to zgromadzenie od innych zgromadzeń, a łączność ich duchowa z pozaświatem jest szczególnym dla nich darem Bożym.
Prowadzą też życie ciche i poważne, obejmując sercami i biednych grzeszników na ziemi żyjących, gotowi wszystkim służyć spowiadaniem ich przez kazania i nauki, i dobry przykład zakonnego życia wzorem o. Papczyńskiego. Wymagają więc ci ojcowie, aby każdy z nich był „kapłanem-miłością” i aby każdy stanisławita był ukrzyżowany światu – a świat dla niego był ukrzyżowany [por. Ga 6,14] i był zapatrzony w krzyż, który ustawicznie na piersiach swych nosi, a to we dnie i w nocy. Taki tryb życia winien pociągnąć w przyszłości i szlachetne dusze, zdecydowanie biegnące na szczyty świętości. Niepokalana ułatwi tę drogę odważnym, młodzieńczym duszom.
[1] W maszynopisie omyłkowo: „nad Dunajem”.
[2] W maszynopisie: „przyjąć”.
[3] W maszynopisie: „Pisywał też dla obozowych wojsk i pieśni religijne”.
[4] W maszynopisie: „X.X.Misjonarze”.
[5] W maszynopisie: „męki dusznej”.
[6] W maszynopisie zapis: „o. generał xx. pijarów”, niżej też podobne zapisy, których zmianę już nie komentujemy.
[7] W maszynopisie: „Maryanów”.
[8] Pisownia wielką i małą literą nazw religijnych w tym rozdziale nie zawsze jest konsekwentna.
[9] W maszynopisie: „duchem prowadzonym”.
[10] W maszynopisie: „a bezpośrednim następcy”.
[11] W maszynopisie: „Poczem”.